Nielegalne oprogramowanie vel prawo i bezprawie

1 Gwiazdka2 Gwiazdki3 Gwiazdki4 Gwiazdki5 Gwiazdek (Brak ocen)
Loading...

Kilka lat temu, na klatkach bloków jednego z osiedli w Rzeszowie, pojawiła się informacja sugerująca przeprowadzenie kontroli nielegalnego oprogramowania komputerowego wśród mieszkańców. Nikt nie wiedział, kto tę informację zamieścił ani w jakim celu, a tym bardziej kiedy taka kontrola miała by się odbyć. Być może był to jedynie głupi żart, jednak wywołał on dość sporą dyskusję na temat piractwa internetowego w Polsce.

Według wiarygodnych źródeł obecnie w Polsce ponad połowa oprogramowania instalowanego w komputerach jest nielegalnego pochodzenia. Według danych Business Software Alliance, producenci w naszym kraju tracą rocznie przez rozpowszechnianie niedozwolonego oprogramowania blisko 650 mln dolarów! Nic więc dziwnego, że oprogramowanie w Rzeszowie również może budzić zastrzeżenia, a blady strach, jaki padł na użytkowników software’u w mieście wojewódzkim po ukazaniu się wzmianki o kontroli, nie jest taki bezpodstawny.

W związku z tak ogromną skalą tego bezprawnego procederu, powstają w Polsce specjalne grupy policyjne do zwalczania przestępczości gospodarczej, wspierane przez najlepszych specjalistów z zakresu informatyki. Biegli z tej dziedziny, pracujący w organach ścigania i nie tylko, to elita – najlepsi z najlepszych. Ogólnie sektor informatyczny, jak i sam zawód informatyka przeżywa obecnie swój złoty okres koniunktury. Tego typu fachowcy są pożądani we wszystkich branżach i gałęziach gospodarki. Nic więc dziwnego, że kierunki informatyczne na wyższych uczelniach są jednymi z najbardziej obleganych przez kandydatów, a ogłoszenia w mediach typu: „praca dla informatyka w Rzeszowie – dam”, rozchodzą się jak na pniu. Oczywiście w grę wchodzą również dość lukratywne dochody finansowe, które w realiach polskiego rynku są jednymi z najwyższych.

Wróćmy jednak do nielegalnego oprogramowania. Po pojawieniu się w Rzeszowie wyżej wymienionej informacji, na forach internetowych zawrzało. Jak to Internauci mają w zwyczaju, zaczęto roztrząsać problem na wszystkie możliwe sposoby i pod każdym ewentualnym kątem (np. forum Gazeta.pl). Najwięcej niepokoju i dyskusji wzbudziła sama kontrola, a raczej jej podłoże prawne i sposób jej przeprowadzenia. Czy możliwa jest w Polsce rewizja bez nakazu sądowego? Okazuje się, że tak. To nie Stany Zjednoczone Ameryki, tylko „polski dziki zachód”. Funkcjonariusze odpowiednich służb wskazanych przez prawo mogą wejść na posesję, do domu, mieszkania, jedynie okazując legitymację służbową, tzw. rewizja „na legitymację”. Nie potrzebują dręczyć sędziego, by wydał im odpowiedni druczek imienny. Ogólnie rzecz biorąc mogą wejść kiedy chcą i gdzie chcą. C’est la vie!

Abstrahując od tego, czy informacja umieszczona na klatkach schodowych była prawdziwa czy nie (z czasem okazało się, że nieprawdziwa), wywołała ona swój efekt i zwróciła uwagę na problem, jakim jest nielegalne oprogramowanie. Jednak dla kogo tak naprawdę stanowi to największy problem? Dla korporacji i producentów, których roczny dochód z oprogramowania dochodzi pewnie do kilku lub kilkunastu mld dolarów, czy może dla użytkowników, których na legalny software najzupełniej w świecie nie stać?

Dodaj komentarz